Europa21 Europa21
141
BLOG

Iran zaatakuje Izrael?

Europa21 Europa21 Polityka Obserwuj notkę 25

Światowy kryzys ekonomiczny powoduje skutki bardziej znane i mniej znane. Te mniej znane niekoniecznie jednak są mniej istotne. Wręcz przeciwnie mogą doprowadzić do wydarzeń o ogromnym znaczeniu dla świata. Na przykład do potężnego konfliktu zbrojnego w rejonie Zatoki Perskiej.

Kilka dni temu jeden z wpływowych urzędników reżimu irańskiego Seyed G. Safavi oznajmił na konferencji prasowej, iż Iran może dokonać „ataku prewencyjnego” na Izrael. Safavi jest szefem Instytutu Studiów Strategicznych w Teheranie, doradcą Najwyższego Przywódcy oraz bratem byłego szefa Gwardii Rewolucyjnej (niedawno przesuniętego na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa Najwyższego Przywódcy). Warto zwrócić uwagę, iż oświadczenie to pojawiło się na tuż po zwycięstwie Tzipi Liwni w wyborach na szefa Kadimy. Liwni, nominowana na następcę ustępującego Ehuda Olmerta jest przeciwniczką ataku militarnego na Iran, a ostatnio oświadczyła nawet, iż Izrael jest gotowy pogodzić się z perspektywą nuklearnego Iranu i będzie dalej istniał w takich warunkach. Podobnie wypowiadał się niedawno Ehud Olmert wzywając do bardziej umiarkowanej polityki i działania w ramach swoich możliwości zamiast niepotrzebnego napinania mięśni.

Dla USA atak na Iran był zawsze wyłącznie „opcją na stole”, rozwiązaniem którego w istocie administracja Busha nie chciała i nie planowała. Wręcz przeciwnie, wstrzymywała Izrael przed dokonaniem tak nierozważnego kroku. Atak lądowy, zmierzający do obalenia reżimu byłby niemożliwy, o czym wszyscy wiedzą. Atak lotniczy, w celu likwidacji instalacji nuklearnej byłby przeciwskuteczny. Instalacje, nawet jeśli byłyby częściowo zniszczone (co jest wątpliwe z uwagi na nikłe rozpoznanie wywiadowcze), byłyby szybko odbudowane. Natomiast reżim wprowadziłby terror na miarę masakry, dokonanej przez Chomeiniego na kilkudziesięciu tysiącach więźniów politycznych w 1988 r. Dokręcenie śruby oddaliłoby perspektywę demokratycznych zmian, które obecnie wydają się być nieuchronne. A skuteczność kolejnego ataku byłaby jeszcze gorsza ze względu na to, że terror praktycznie uniemożliwiłby rozpoznanie wywiadowcze.

W takiej sytuacji deklaracja Iranu mogłaby dziwić. Mnie jednak nie zdziwiła. Wręcz przeciwnie dzień wcześniej doszedłem do wniosku, iż w najbliższym czasie wybuch dużego konfliktu międzynarodowego jest bardzo prawdopodobny. Ale o tym napiszę następnym razem, a teraz skoncentruję się wyłącznie na Iranie. Jak wiadomo Iran jest 4 na świecie producentem ropy naftowej. Jednocześnie jest krajem, którego obywatele najmniej odczuli galopujący wzrost cen ropy naftowej. Wręcz przeciwnie, Irańczycy pozostali biedni, a obietnice Ahmedinezada z kampanii wyborczej o poprawie jakości życia przeciętnego Irańczyka pozostały niespełnione. W ostatnich latach gwałtownie wzrosły ceny żywności, a także wprowadzono reglamentację benzyny (którą Iran z uwagi na brak rafinerii musi importować z Indii). Od paru lat wzrasta liczba strajków w Iranie, niedawno strajkował bazar teherański, który ostatnio strajkował przed rewolucją 1979 r. Tym razem protest dotyczył planów wprowadzenia VATu, a inicjatorem akcji była prawdopodobnie … Gwardia Rewolucyjna. Świadczy to o rosnących podziałach w obozie władzy. Wzrost gospodarczy na poziomie 3,5 % w ostatnich trzech latach jest śmieszny w porównaniu do wzrostu gospodarczego w innych krajach naftowych. Inflacja i bezrobocie jest w Iranie bardzo wysokie i rośnie. W takiej sytuacji zbliżają się w Iranie ważne wydarzenia polityczne oraz nieuchronna katastrofa ekonomiczna.

Te wydarzenia to po pierwsze wybory prezydenckie w czerwcu przyszłego roku, a po drugie coraz bardziej prawdopodobna rychła śmierć schorowanego Najwyższego Przywódcy, ajatollaha Alego Chameneiego. Natomiast katastrofa wiąże się z obecnymi cenami ropy. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego minimalna cena ropy niezbędna do uniknięcia deficytu budżetowego to 90 USD za baryłkę, podczas gdy minimalna cena niezbędna dla zrównoważenia kosztów importu wynosi 75 USD. Dziś jednak cena wynosi 67 USD i spada.

Iran zyski z ropy w dużej mierze przeznaczał na budowanie swojej regionalnej pozycji: finansowanie sadrystów w Iraku, Hezbollahu i Hamasu, a także na własne zbrojenia, w tym realizację programu nuklearnego. Dzięki wpływom ze sprzedaży ropy Iranowi udawało się również obchodzić sankcje międzynarodowe związane z jego programem nuklearnym. Przeciętny Irańczyk niewiele z tego miął poza tym, że udawało się utrzymać ceny benzyny na minimalnym poziomie. Teraz gdy cena ropy poleci na łeb na szyję skończą się wszystkie te możliwości.

Irańczycy od dawna masowo kontestują reżim. Dotychczas jednak znajdowali swoiste modus vivendi, koegzystencję dwóch irańskich światów: wewnętrznego-wolnego oraz zewnętrznego-zniewolonego. Jednak reżim wie, że tak jak kryzys ekonomiczny spowodował upadek szacha tak samo teraz katastrofa gospodarcza może pchnąć społeczeństwo do rewolucji. I rzeczywiście, jeżeli ceny ropy będą dalej spadać to prawdopodobieństwo wybuchu społecznego w przyszłym roku (najprawdopodobniej w połowie roku) jest duże. Zwłaszcza gdy pojawią się katalizatory. Jednym z takich katalizatorów będą wybory prezydenckie. Same w sobie nie mają większego znaczenia, a Irańczycy, mimo swej niechęci do Ahmedineżada, pewnie nie będą głosować masowo na jakiegoś „reformatorskiego” kontrkandydata. Podziałami wewnątrz reżimu Irańczycy pasjonują się mniej niż Europejczycy, naiwnie sądzący że taki Chatami chce coś zmienić. Niemniej przed wyborami dojdzie do ostrej walki o władzę co Ahmedineżada może skłonić do nerwowych ruchów. Jeszcze ważniejszym katalizatorem byłaby śmierć Chameneiego i nieuchronna w takim wypadku walka o schedę.

Żeby takiego scenariusza uniknąć Iran będzie przede wszystkim próbował przeforsować w OPEC obniżkę limitów produkcyjnych. Jednakże państwa arabskie mogą taki pomysł zablokować. Ich opłacalność sprzedaży baryłki jest znacznie niższa – dla Arabii Saudyjskiej 50 USD a dla Emiratów nawet 25 USD. Z drugiej strony świat arabski jest żywotnie zainteresowany zdruzgotaniem regionalnej hegemonii Iranu. Jedyną szansą Iranu jest w takim wypadku szantaż militarny (atak lub wywołanie szyickiej rewolucji) zastosowany w stosunku do Bahrajnu i Kataru.

Jeżeli jednak to się nie powiedzie to pozostanie Iranowi wywołanie jakieś wojny w regionie. I atak na Izrael jest najbardziej logiczny. Zwłaszcza, ze Iran sam o tym już mówi. Reżim w takim wypadku nie ryzykuje zbyt wiele. Atak odwetowy. Prawdopodobnie większość instalacji nuklearnych przetrwa. Reżim będzie miał pretekst do kampanii terroru. No i będzie dysponował pieniędzmi, gdyż cena ropy znów pójdzie w górę.

Pozostaje jeszcze jedna względna, która może wpłynąć na sytuację w Iranie. Wybór Baracka Obamy na prezydenta. Iran szantażując świat „atakiem prewencyjnym” na Iran może chcieć zmusić Obamę (jeśli zostanie prezydentem) do zniesienia lub przynajmniej złagodzenia sankcji i rozpoczęcia negocjacji bezpośrednich. I to pewnie jeszcze przed wyborami prezydenckimi w Iranie. Jeżeli Obama na to pójdzie to będzie to decyzja katastrofalna, która umocni irański reżim, a prezydentem ponownie zostanie Ahmedineżad. Oczywiście alternatywą dla tego scenariusza może być ów zapowiadany przez Safawiego atak na Izrael. Prawdopodobnie przed czerwcem przyszłego roku.

Witold Repetowicz 

Europa21
O mnie Europa21

Świat XXI wieku postawil przed spoleczeństwami Europy nowe problemy i ale nowe mozliwosci - staramy się znaleźć odpowiedzi na nadchodzące wyzwania i nie unikać trudnych problemów. Blog prowadzą osoby związane z Fundacją Europa 21 i portalem Europa21.pl. Michał Wiśniewski, Grzegorz Lindenberg. A także - Witold Repetowicz, Hubert Kozieł, Bartek Zolkos, Piotr Cybula, Piotr Górka Napisz do nas: redakcja@europa21.pl Polish citizenship and Polish passport

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka